2023` Hiu

Orientacja:

3 – mistrzostwa Polski PMnO, TP 50, rogaining 8 h, kat. 50+, Czarna Białostocka, 8. open

Zimowa Poniewierka, TP 15, Brzóza Królewska

Skorpion, rogaining 7 h, Batorz

Wiosenna Hała, TP 25, Widełki

Świętokrzyska Jatka, TP 25, Nowiny

4 – Roztoczańska 13, TP 25, Kraśnik

Pruchnickie Harce, TP 25

3 – Rajd Źródeł Chodelki, rogaining 8 h, Białawoda

Roztoczańska Mordęga ,TP 15, Krasnobród

Kiwon, TP 25, Lipinki

BnO:

3 – mistrzostwa Nowej Dęby, sprint, M 50

1 – mistrzostwa Podkarpacia, sprint, Przeworsk, M 50

Dogtrekking:

2 – mistrzostwa Polski, 15 km zespół rodzinny, z Erką i Ewą Skubidą

5 x dogmaraton w Czechach, kategoria „bez psa”:

Slapanicky Vlk, 47 km / + 1000m

Krajem Bridlice, 42 km/ + 1300 m

Beskydsky, 43 km / + 1700 m

Bile Karpaty, 45 km / + 1300 m

Winter Beskydsky Dog Race 39 km / + 1300 m

1 – Funex Dogtrekking, 30 km, z Erką i Ewą Skubidą

To był trudny rok. Rozpoczął się problemami z kręgosłupem, skończył się… tym samym problemem. Pierwsza połowa roku była praktycznie stracona, a wyniki z tego okresu można uznac za żart.

W drugiej połowie roku coś się odmieniło. Plecy przestaly boleć i przyszły wyniki. Najpierw medal mistrzostw Polski w dogtrekkingu (Z Erką i PKŻ), potem podium w ulubionym Rajdzie Źródeł Chodelki, wreszcie medal weterańskich mistrzostw Polski w TP 50 na Przejściu Smoka. Trzy świetne wyniki w ciągu miesiąca! Niestety na tych trzech startach poważne bieganie można zamknąć. Reszta to albo porażki, albo rekreacja. Rok jako całość trzeba jednak ocenić pozytywnie, dwa medale mistrzostw kraju w jednym sezonie – tego jeszcze nie przerabiałem.

Mimo to przykrość sprawia utrata mocy. Mam taki prywatny „wskaźnik Chodelki” – liczę ilość kilometrów zrobionych w danym roku na tym rajdzie. Ten współczynnik poraża. W kolejnych latach wynosil 69 – 67 – 65 – 60, by w tym roku spaść do… 54.

Jakiś czas temu oprócz nawigacji ekstremalnej pojawiła się na moim horyzoncie nawigacja krótka, klasyczny bieg na orientację. Narzekam na utratę szybkości, ale inni utracili ją chyba bardziej, skoro w lokalnych zawodach niespodziewanie zacząłem robić niezłe wyniki w… sprincie. Coraz bardziej podoba mi się ta konkurencja, trzeba jednak zwrócic uwagę na określenie „zawody lokalne” i pamiętać, że w regionie gdzie mieszkam BnO to wciąż niezagospodarowana nisza.

Został jeszcze dogtrekking. Tu zbieram laury z cudzej pracy: PKŻ wyszkoliła Erkę, zrobiła formę i zaprosiła mnie do swojego teamu. Dzięki temu zdobyłem kolejny medal i nie ukrywam: sprawiło mi to dużą przyjemność. Oprócz tego towarzyszyłem jej w pięciu trudnych zagranicznych psich maratonach. Inny kraj, inne góry, inny świat. Polecam każdemu, odkrywanie nowych miejsc i nowych światów to fantastyczna zabawa. Gdyby ktoś chciał spróbować tej zabawy, nawet bez psa – chętnie podzielę się namiarami.

Co dalej? Pomysłów mam mnóstwo, ale… stan zdrowia chwilowo jest katastrofalny. Jest gorzej niż rok temu. Mimo przedsięwziętych rozmaitych środków zaradczych są dni, gdy boli… chodzenie. Nie bieganie, a chodzenie! Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja, ale powoli ogarnia mnie w tej materii coraz większy pesymizm.

Na tym na razie zakończę.

Dodaj komentarz