2 – Zimowa Poniewierka, 15 km orientacja
30 – Malohanacka Stovka, 100 km / +2300, CZE, 16.48
55 – Hucuł Trail, 55 km / +3400, UKR, 12.17
2 – Irokez, Mistrzostwa Polski w rogainingu 24 h, z Tadeuszem Podrazą
9 – Dusiołek Górski, 50 km orientacja
29 – Kwietny Bieg, Lisowice, bieg 24-godzinny, 100 km / 12.30
1- Rajd Żródeł Chodelki, 8 h rogaining
24 – Jurajska Jatka, 50 km orientacja
16 – Kiwon, 15 km orientacja
Trzy miejsca na podium i rekord życiowy na stówę. Nieźle. Na dodatek w roku, w którym siedem miesięcy straciłem na leczenie różnych kontuzji.
Zaczęło się od drugiego miejsca na Zimowej Poniewierce. Byłoby wspaniale, gdyby nie drobiazg: pierwsze przegrałem, bo pobiegłem… nie na tą metę, co trzeba. Potem była setka w Czechach, gdzie czaiłem się na rekord życiowy na stówę w górach. Nie wyszło z absurdalnego powodu: w nocy zgubiłem drogę i dołożyłem sobie dodatkowe 10 kilometrów. Zupełnie nie udał mi się ukraiński Hucuł. Zaskoczyła mnie trudność trasy.
Los odmienił się na Irokezie Mistrzostwach Polski w 24 – godzinnym rogainingu. Razem z Tadeuszem Podrazą zajęliśmy niespodziewanie drugie miejsce. Tadek doskonale nawigował i pilnował tempa. Ja, mimo grubego kryzysu w trakcie, dołożyłem coś od siebie: znalazłem punkt, którego wcześniej szukaliśmy prawie godzinę. Pierwszy raz w życiu zająłem medalową pozycję w mistrzostwach kraju.
Kwietny Bieg miał być sprawdzianem bezwzględnym tego, co naprawdę potrafię. Udało się połowicznie. Dałem radę pobić rekord życiowy na 100 kilometrów, ale zaraz potem musiałem zejść z trasy z powodu bólu kolana. I to był koniec poważnego biegania w zeszłym roku. Owszem, wystartowałem w Rajdzie Źródel Chodelki, nawet wygrałem, ale to była zabawa. Zabawą był też start w Jurajskiej Jatce. Tam nie dałem rady zaliczyć całej trasy.
Kolano nie było jedynym problemem. Gdzieś od połowy 2017 roku podczas biegania bolał mnie brzuch. Czasem mniej, czasem bardziej. Na Ukrainie bardzo mocno dał mi się we znaki, był głównym powodem słabego startu. Z czasem bolało coraz częściej i mocniej. Przyczyną okazała się być przepuklina. Sprawa jest stosunkowo prosta do naprawienia, ale czasochłonna. Mam za sobą operację, ale za dwa tygodnie będę miał kolejną. Bo boli z obu stron brzucha i trzeba ciąć dwa razy. Pod koniec lutego mogę wznowić treningi jeżeli… pozwoli na to kolano. Tu mam za sobą trzy miesiące brania prochów, zabiegi z prądem, zastrzyk z kwasu hialuronowego i codzienne ćwiczenia rehabilitacyjne. Efekt: wcale nie jest jeszcze dobrze.
Pomysłów na przyszły sezon mam mnóstwo. W nowy sezon wkraczam z umiarkowanym optymizmem, ale więcej tu umiarkowania, niż optymizmu.